Rok 1988

Był dzień w którym następcy Baden-Powella zwący się Słowikami zorganizowali swój zjazd poobozowy. Pod pewnym budynkiem zebrali się "przyziemni" i "córki Ewy". Synowie Adama zgrupowali sięna jednym z licznych rynków miejsckich. A gdy się wszystcy już zebrali pojechali do Kostrza. Pagórkami, pradolinami doszli na miejsce dawnej firmy kamieniarskiej, skąd natychmiast wysłano patrole po drzewo aby uczynić to, co ludzie wymyślili już bardzo dawno temu - rozpalić ognisko. Gdy jeden z druhuów poświęcił swój zegarek na urządzenie do rąbania zaczęła się gra.

Patrole rozchodziły się pojedynczo na miejsce kaźni. Pierwszy punkt to podchody z łapaniem. Patrol dochodził na stanowisko a dwóch wylegiwujących się druhów rzucało się i miotało by do tego nie dopuócić. Jaskinia i katakumby to druga sala tortur. Jedna z druhen stała przed wejściem i rozpaczliwie starała się zrobić wodę z mózgu patrolowi. Dwie pozostałe straszyły, to znaczy skakały, wyły, ryczały, świeciły, kopciły, a gdy nie dawały już rady kazały szukać jakiś skarbów.

Następny punkt to samobójstwo w biały dzień. Na tym punkcie stał druh z jakimiś sznureczkami i kazał rzucać się w przepaść całemu patrolowi, mierząc czas w jak szybkim tempie można to zrobić. Tuż obok mieściły się ćwiczenia sprawnościowe: przejazd z wodą, rzut pyrem i bicyclecros.

Gdy wreszcie wszystkie patrole się przytoczyły a było ich coś ponad nieskończoność odbył się apel. Okazało się wtedy że w ilości siła i wygrali "przyziemni" których było około... bardzo dużo. Zajęli trzy pierwsze miejsca zabierając wszystkie nagrrrrrrrody !!!