|
Malowani
I
Malowani, dokąd Bóg prowadzi
Poprzez nagi, wypalony kraj
Nie wiadomo kogo powitamy
Nie wiadomo kto odejdzie
Kogo będzie brak
II
Malowani, wojna, a na wojnie
Ważny jeno koń i plecak twój
Hej, ułani, idźcie w bój spokojnie
Bo, podobno, nikt nie słyszał
Trafiających kul
III
Tamtej szarży żaden nie wyśpiewał
Padł ostatni jak jesienny liść
W babim lecie zaplątany w krzewach
Nadpalony, nie wysłany
Twój ostatni list
IV
Nauczyli nas galopem lecieć
W barwnych strojach na paradach stać
I po stogach zbędne płodzić dzieci
Ale nikt nas nie nauczył
Jak przed śmiercią wiać
V
Już na ścianach szable pordzewiały
Dawnych czasów niepotrzebna broń
Tylko czasem ktoś, zalawszy pałę
Opowiada - cztery nogi
Miał ułański koń
|
|